Pamiętam rusycystkę kpiącą z moich talentów tanecznych: -„Ty ponoć tańczysz Ziółkowska, a przecież Ty słuchu nie masz, co słychać, gdy błędnie akcentujesz!” Nie, nie wspominam z rozrzewnieniem. Pamiętam zmywanie tuszu z rzęs, moje wywalczone tróje z chemii np. nierówne trójom z innych szkół. A teraz moja Lusia. jakby to ogólnie napisać… od sprawdzianu do sprawdzianu (wcale nie wyjątkowo sześć sprawdzianów tygodniowo np.), od testu do testu w ramy wkładana, które nie podobają się ani nam, jej rodzicom ani jej! Szkoła jest do dupy, powtarzam za nauczycielem z Bydgoszczy (o którym głośno w sieci) za moimi dziećmi, za Aldonką sprzed 30 lat.
Nie, nie będzie referatu na temat reformy edukacji i spróbuję, aby nie było politycznie. Trudno ukryć, że moim zdaniem ostania reforma edukacji wyjątkowo jest nieudana. Tak, moja córka jest w klasie ósmej. Za kilkanaście tygodni będzie zdawała egzamin, który przed nią zdawano tylko raz, rok temu. Szczęśliwy Mikołaj, (mój syn) który kończył jeszcze na gimnazjum, uczył się na testach z lat poprzednich. Ale oboje załapali się na szkołę nudną, nieinspirującą i która z jednej strony tępi przejawy indywidualizmu, a z drugiej nie uczy pracy w zespole.
Dlaczego jest tak nudno? W szkołach albo brakuje pomocy naukowych, albo się ich z różnych przyczyn nie używa. Wiem, wiem że też dlatego, że programy są tak przeładowane, że nauczyciele pomijają wszelkie ciekawe z punktu widzenia ucznia, ale nie niezbędne z punktu widzenia nauczyciela zajęcia jak doświadczenia, ćwiczenia w grupach i inne praktyczne zajęcia
Dlaczego oceny stanowią o wartości ucznia? Samo ocenianie jest już stresujące i mam duże wątpliwości czy skuteczne. Oczywiście w pracy zawodowej też jesteśmy oceniani. Ale np. ja (a podejrzewam, że jest takich osób więcej), motywuję się tylko i wyłącznie pozytywnie. W naszych szkołach mamy do czynienia z ocenianiem, opartym najczęściej na subiektywnych nauczycielskich sądach… Czy to nie straszne, że niektórzy rodzice i nauczyciele oceniają dzieci tylko na podstawie ocen?
Szkoła ignoruje lub nie dostrzega talentów? Dzieci z talentami sportowymi jeszcze mają szanse na dostrzeżenie, dzielni matematycy no może też. Ale np. ktoś kto ma wybitne talenty interpersonalne, mediacyjne, jest świetny w komunikacji – może najwyżej zostać szkolnym fejmem, ale żaden nauczyciel tego raczej nie zauważy, przytłoczony pisaniem konspektów, sprawozdań, opinii. Córka moich znajomych, rezolutna sześciolatka, w szkole uważana za rozrabiakę, buntuje się, bo pani czyta trzeci raz ten sam fragment bajki, bo gdy zada tzw. pytania do tekstu, nie wszyscy wiedzą o co chodzi. Tymczasem Zuzia jest po prostu zdolniejsza, czy nie powinno się dać dodatkowych i innych zadań, zamiast narażać na frustracje w wieku lat 6?
W szkole brakuje zajęć z komunikacji, wychowania seksualnego, empatii, (tak od niedawana obowiązkowe zajęcia z empatii są w szkołach w Finlandii), nasze dzieci za rzadko robią coś razem, w grupie, w zespole, parami, nie uczą się kompromisów i współpracy, na których opiera się nasze zawodowe życia.
To nie jest tekst przeciwko nauczycielom, wiem że są sfrustrowani i źle opłacani. Apeluję, abyśmy w tych trudnych realiach, nie zajmowali się zakazami, nie wychowamy lepszego pokolenia zabraniając im nosić dziurawych spodni, czy słuchać rapu z przekleństwami. Nasze dzieci te resztki upupianego co dnia indywidualizmu niech manifestują chociaż kolorem i strojem… muzyką. A świat w komórkach… pokazujmy, co ciekawego można w tym świecie znaleźć, inspirujmy do znajdowania ciekawych stron, artykułów… nie zabraniajmy!
Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej (Gazeta Wrocławska)
Comentarios